Winter(ówka) is coming
Dane treningu
- 40.12 km
- 01:49:12 h
- 22.0 km/h
- HR avg.: 138 ( 69%)
- Przewyższenie: 155 m
- Kalorie: 925 kcal
- Aktywność: Zimówka
- Ćwiczenia: E2
Wczoraj był dzień serwisowo-załatwieniowy, co wewnętrzny leniuszek wykorzystał do przechylenia szali na swoją korzyść w efekcie czego treningu nie było.
Smog dalej na wysokim poziomie (coś 170% normy PM10 i 260% PM2,5), biorę więc na pierwsze testy rowerowe maskę antysmogową. Swój debiut w tym sezonie miała również zimówka.
Co do maski, to jechało się jako tako. Podobnie jak i przy bieganiu konieczne było niestety regularne robienie przerw na smarkanie. Nie wątpliwie jednak były miejsca gdzie po zdjęciu maski wprost uderzał fetor spalenizny. I drugi problem, o którym już słyszałem wcześniej, to zmniejszenie przepuszczalności filtra po nawilgnięciu. Do ok. 40min jazdy jest dosyć ok (na tyle, na ile może być w masce — ok to by było żyć w czystym środowisku), do 1h5min dałem radę, ale było już mniej komfortowo i spadł próg tętna do którego nadążałem z oddechem, po czym maskę zdjąłem i założyłem dopiero na końcówkę jazdy: przejazd przez miasto, gdy bez maski zaczęło być dość nie miło.