Bike Adventure #1

1 komentarz

Dane treningu

  • 51.95 km
  • 03:19:21 h
  • 15.6 km/h
  • HR avg.: 157 ( 79%)
  • Przewyższenie: 1893 m
  • Kalorie: 2014 kcal
  • Aktywność: Wyścigówka
  • Ćwiczenia: R

Po wczorajszych przygodach budzik zadzwonił zdecydowanie zbyt wcześnie. Szybka decyzja: najpierw załatwiamy formalności w biurze zawodów, a później jemy śniadanie. Numery odbieramy sprawnie, jednak czuć, że po opadach (nocnych i nie tylko) cały teren jest mocno nasiąknięty – nie wróży to najlepszych warunków na trasie.

Gdy zwarci i gotowi (choć w moim przypadku w niezbyt bojowym nastroju) zjawiamy się w miasteczku startowym (po rozgrzewce ok. 6-7km z noclegu) jest tam pusto. Za pusto. O tym, że nie byłem zbyt wyspany świadczy to, że stwierdzenie tego faktu nie wywołało u mnie żadnych procesów myślowych. Dopiero pytanie Roberta „gdzie są wszyscy?” oraz pani z biura zawodów „a co wy tu jeszcze robicie?” wprowadziło stan wyraźnego niepokoju.

Okazało się, że start jest przy hucie szkła Julia, szczęśliwie tylko około 1km dalej. Krótki postój i ruszamy w trasę. Mój plan na dzisiaj, to przejechać sprawnie, ale bez przekraczania progu, żeby nie potrzebnie nie zakwaszać się na kolejne dni. Robert pognał więc od razu asfaltem pod górę, a ja pilnowałem tętna na pulsometrze. Asfalt szybko przeszedł w kamienistą drogę, która po chwili zamieniła się w błotnistą breję :(.

Dalsza trasa wiła się tu i tam – wg mapy z Piechowic przez Jagniątków, pętlę koło Przesieki, Zachełmie, powyżej Jagniątkowa, pętla koło Szklarskiej i powrót do Piechowic. Było sporo ścieżek mniej lub bardziej kamienistych, podjazd drogą wyłożoną kamieniami wzdłuż strumienia i raz na jakiś czas trochę (nieraz wyboistych) szutrów. Tereny raczej wymagające, zwłaszcza z dodatkiem błotnego podłoża.

Atrakcją specjalną pierwszego etapu była ulewa, która złapała mnie przy drugim bufecie, po 2h jazdy. Padało i padało i wypadać się nie mogło. A mi spadło tętno i nie mogłem go utrzymać nic wyżej. Na podjeździe dogoniła mnie i zaczęła zostawiać Ola Misterska, zwyciężczyni etapu wśród kobiet. W końcu jednak deszcz odpuścił, a jak trochę podeschłem to i tętno też ;), więc korzystając z przewagi technicznej na zjazdach, przy podobnej jaździe pod górę udało mi się wyprzedzić Olę (46.m.).

Etap ukończyłem na 42. miejscu open (na 155) w klasyfikacji indywidualnej dystansu PRO (do wyboru był jeszcze łatwiejszy dystans FUN) oraz na 12. miejscu w M2 (na 33) z czasem 3:19:18 i stratą do zwycięzcy etapu, Andrzeja Kaizera, 0:45:14.

Udało się dość dobrze trzymać planu, jedynie na dwóch stromych ścianach tętno powędrowało powyżej progu. Mimo to udało mi się ostatecznie wyprzedzić Roberta (54.m.) o 9 minut oraz zająć miejsce na mecie na miarę swojego poziomu.

1 Komentarz (+dodasz swój?)

  1. Wojtek |

    No z tym startem to daliście radę Panowie, prawie się popłakałem ze śmiechu ;) dobrze że zdążyliście pojechać równo z wszystkimi.

Dodaj komentarz

wymagane
nie będzie widoczny, wymagany
opcjonalnie, razem z http://