No i po wizycie. Nie jest źle, bo nie jest źle , ale czeka mnie trochę pracy, żeby było dobrze. Szanse na udział w Istebnej są całkiem wyraźne, jak i na biegową jesień, choć może nieco późniejszą. Przy okazji polecić mogę http://promosplus.pl/, dosyć odległa lokalizacja, ale za to wyraźnie atrakcyjniejsze ceny niż w centrum – wiadomo, trzeba wyważyć co i kiedy komu się bardziej opłaca.
Dzisiaj lekka tempówka (miała być chwilkę dłużej, ale zatrzymało mnie skrzyżowanie, a zaraz za nim był zjazd, więc już nie było sensu kontynuować). Po wizycie terapeutycznej wiem, że takie ćwiczenie mogę już wykonywać. Rozluźnienie mięśnia masażem wyeliminowało też ciągnięcie pod kolanem w czasie jazdy i tak ma pozostać, przy zastosowaniu się do pozostałych zaleceń .
Nadal bardzo fajna pogoda a ja nadal mogę tylko pomarzyć o treningach. Dziś spokojna, ale nieco dłuższa przejażdżka. Z jednej strony pozwalająca złapać sporo radości z jazdy a z drugiej przybijająca, że to nie taka jazda, jak by się chciało.
„Samo przejdzie” (czy też z niewielką pomocą) nie chce zadziałać, pora więc na konsultację medyczną. I pewnie nieco czasu na dupie .
Dzisiaj to zaszalałem po całości z długością i trudnością treningu (oczywiście w kontekście ostatnich dni). Trasa układana nieco spontanicznie na północny-zachód od Krakowa. Po drodze udało mi się lekko zabłądzić, nieco osłabnąć z sił i wracać pod wiatr, przez co sumarycznie wyszło dosyć długo. A trudno, bo hopki po drodze po 13% i więcej miały .