Dawid dziś sprawdzał, czy robię jakieś postępy treningowe . Miał w planie regenerację, ale z racji, że czuł się dobrze, to zaakceptował dolne granice strefy w tlenowej, w której jechał, podczas gdy ja znajdowałem się w górnych obszarach swojej. Słoneczko zaczyna miło przygrzewać, ale niestety dalsze prognozy wciąż są bezlitosne...
Dziś udało się zrealizować wczorajsze plany. Słoneczna pogoda aż sama
zapraszała do jazdy. Na ulicach co prawda było trochę mokro, ale uciekłem
w teren poćwiczyć technikę i było wesoło. (Pa)Górki zrobiły się
tak strome, że ledwo dało się na nie wyjechać (lub trzeba było podejść) .
A może to ja powinienem pomyśleć o wymianie opony z tyłu…
Po ostatnich udanych wyjazdach założyłem, że dziś też pojeżdżę na polu.
Niestety znów zaczął sypaś śnieg i warunki zrobiły się okropne. Nie
chciałem ryzykować jakiegoś niepotrzebnego poślizgu, więc nie pojechałem.
Przed trenażerem miałem jednak dziś taki opór, że nie dałem rady na niego wsiąść.
Może jutro…?
W pierwszą stronę szło opornie, za to potem wróciłem tak szybko, że
do realizacji planu konieczne okazało się dokręcenie po okolicy. Na szczęście
choć wg progonoz powinno być -5, to realnie jest 0°C. Dzięki temu jeździ
się znośnie, a miejscami nawet śnieg się trochę wytapia .
Trochę nietypowy trening jak na niedzielę, ale w związku z (niesprawdzonym)
ochłodzeniem wolałem dłuższą jazdę przełożyć na sobotę. Dziś ponownie zestaw
kadencja maksymalna i izolowanie nóg. Jedno i drugie ćwiczenie powtórzyłem
6 razy.
Kilka ciekawostek:
Izolowanie byłem w stanie wykonywać przez 30-60sek. na nogę (nie
udało się wydłużyć minimalnego czasu, ale udało maksymalny o 15sek.).
Maksymalna kadencja z 5 sek.: 199
Maksymalna kadencja z 30 sek.: 173 (sporo więcej niż ostatnio)
Pierwszy tak długi trening. Nie ma co ściemniać, lekko nie było. Następny
taki na szczęście dopiero za tydzień .
Tytuł wpisu nawiązuje do
wpisu Kubaka
który tej długości treningi zaczął trzaskać już w połowie grudnia. Dobrze
że jeździ giga, bo jeszcze by mnie objechał na mega i byłby wstyd .
Choć miały być zawieje i zamiecie śnieżne to dzisiejszy dzień zaserwował
lekką odwilż (+2°C). Mykłem więc na tor kajakowy. Choć ścieżka dalej jest
pod śniegiem, to nawet dziś jakoś sprawniej się jechało.
Dziś po raz pierwszy coś więcej niż tylko nudne kręcenie. Ćwiczyłem
kadencję maksymalną i izolowanie nogi. Jedno i drugie ćwiczenie powtórzyłem
10 razy.
Kilka ciekawostek:
Izolowanie byłem w stanie wykonywać przez 30-45sek. na nogę.
Maksymalna kadencja z 5 sek.: 197
Maksymalna kadencja z 30 sek.: 162
PS Tytuł wzięty z pewnego zabawnego odcinka Przygód Kubusia Puchatka.
Na utwierdzenie we wczorajszej decyzji dziś temperatura spadła jeszcze
bardziej — w najcieplejszym momemcie było -12°C. Nie zostało nic innego
jak rozłożyć się w pokoju
Podsumowanie tygodnia
Tym razem na mniejszym, ale nadal minusie. Zrealizowane 7h
(z założonych 8.5).
Podsumowanie okresu
Dziś wypadł koniec okresu przygotowawczego. Po jesiennym bezruchu (przez
2 miesiące) z początku był lekki szok. Teraz po wprowadzniu można zacząć
trenować. Czas na Podstawę 1 .
Pomimo panujących ostatnio mrozów, miałem na dzisiaj ambitny plan pojeździć
na polu. W zmobilizowaniu się do tego zadania pomogło świecące od
rana słońce. Niestety nie dawało się odczuć, by jakoś specjalnie grzało,
ale przynajmniej nie było ponuro.
Średnia temperatura z wyjazdu wyniosła oszałamiające -10°C. Jak jeszcze
w pierwszą stronę jechało się nawet całkiem przyjemnie, tak lodowaty wiatr
w twarz przy powrocie zupełnie odbierał radość z jazdy. Z następnym
wyjazdem raczej poczekam na jakieś ocieplenie…