Wycieczka terenowa z Madzią do Rudna. Udało się pokonać prawie suchym kołem. Mógłbym dodać, gdzie jest sucho, a gdzie nie, ale i tak najbliższe dni mają być deszczowe.
Przyszła pora wybrać się na podjazd pod krakowskie ZOO. Na dobry początek dziś 4× go machnąłem. Jeden z podjazdów pojechałem na czas i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony uzyskanym wynikiem, choć jednocześnie nie do końca zorientowany co jest grane. Z jednej strony podczas ćwiczeń wytrzymałości i tempa wychodzą mi śmiesznie niskie prędkości średnie, a z drugiej w marcu podjeżdżam pod ZOO w 6:04, czyli szybciej niż np. w całym 2008 roku . W czasie podjazdu dało się odczuć, że tętno jeszcze trochę zaspane po zimie jest i nie chciało się za wysoko kręcić, ale na górze i tak zgona zaliczyłem .
Dziś się lenię, a najbliższy trening dopiero we wtorek i bardzo dobrze mi z tą myślą .
Podsumowanie tygodnia
W planie było 5 krótkich treningów, ale jakoś się tak posklejały, że wystarczyły 3 wyjazdy do realizacji zaplanowanych na ten tydzień godzin. Dzięki temu do odpoczynku fizycznego związanego z mniejszą liczbą godzin dołączył psychiczny od roweru .
W ciągu dwóch dni z zimy zrobiła się ciepła wiosna. Trochę zaskoczyła, ale narzekać nie będę… no może trochę, że aż tak długo trzeba było na to czekać. Jeździ się od razu lepiej . Korzystając z tego wybraliśmy się z Madzią na południe – do Myślenic. Jak co zimę pagórki (które trzeba pokonać po drodze) uległy wypiętrzeniu w ruchach górotwórczych, ale z kolejnymi miesiącami powinny trochę zerodować i się obniżyć .
Nie mogłem się powstrzymać i wjechałem w teren. Już kilka obrotów korbą dalej opony „przytyły” na ile tylko pozwalały im błotniki, a po kilku kolejnych łańcuch pojękiwał w kilku nowych tonach. Po niespełna 6km takich błotnych zabaw odpuściłem sobie i wróciłem na asfalt.
W dalszym ciągu 2°C i deszcz. Gorsza pogoda to już chyba tylko silne opady śniegu lub duży mróz. Pierwszy plan był, aby dzisiejszy trening zrobić jutro, ale prognozy całkiem pewne też nie są. Na trenażer to raczej krzywym okiem patrzyłem (nie chciało mi się bawić w podkładanie czegoś pod przednie koło do symulacji podjazdów). Ostatecznie korzystając z chwili przejaśnienia wyskoczyłem na pole. Niestety chwila szybko się skończyła, a z nieba na powrót zaczął padać deszcz…
Każdy kto narzekał na śnieg mógł się dziś „cieszyć” z deszczu przy 2°C. W związku z tymi jakże sprzyjającymi do treningu warunkami wybrałem się na wycieczkę dookoła biurka, realizując po drodze kolejny trening tempa (1h).
Zebrać to się coś dzisiaj nie mogłem (czyżby zmęczenie po 2 poprzedzających dniach?), ale słyszałem, że nie tylko ja . W końcu jednak się przemogłem i nawet zleciało.
Oba ćwiczenia wykonałem po 5 razy. Zwiększanie kadencji po 15sek. z jednym wyjątkiem, gdzie postanowiłem się sprawdzić i udało się uzyskać śr. kadencję 176 przez 31sek. Izolowania nóg, podobnie jak we wtorek udało się zrobić po 1min. za każdym razem.